wtorek, 30 lipca 2013

na chwile

Pewnie znowu wracam tu tylko na chwile...ale lubię tu czasem zajrzeć.
Tak patrzę na poprzednie wpisy i nie powiem, że nic się nie zmieniło. Dużo się zmieniło. Przez pewien czas wydawało mi się, że mój świat się zawalił. A teraz? Teraz jest lepiej, ale na pewno nie dostatecznie dobrze żebym mogła powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Na jakiś czas słowo "miłość" przestało dla mnie istnieć. Nie wiem jak to jest, że żyjesz z kimś, myślisz, że będzie przy Tobie zawsze, aż w końcu przychodzi taki dzień, że nagle to wszystko tracisz i trzeba zbierać Cię z podłogi. Mocno pogubiłam się w swoim życiu. Razem z Twoim odejściem jakaś część mnie umarła. Powoli się rodzi na nowo, ale chyba potrzebuję jeszcze sporo czasu zanim znowu osiągnie swoją pełnoletność. Te wszystkie słowa o szczęściu, miłości, planach na przyszłość straciły sens. Straciłam wszystko w co wierzyłam, ale nawet nie potrafię Cię nienawidzić. Jeszcze czasem o tym myślę i chcę pamiętać tylko te dobre chwile. Pozostał mi rok wspomnień, nic więcej. To tak jakbym na jakiś czas przestała wierzyć w miłość...chociaż bardzo bardzo tego nie chcę. Uczę się żyć na nowo.





"Ja potrzebuję faceta, który da mi szansę być kochającą, czułą, delikatną, odsłoniętą, odkrytą ze wszystkimi swoimi słabościami, i nie wykorzysta tego."

poniedziałek, 25 lutego 2013

idzie wiosna!

Marzy mi się ciepła, letnia noc, ognisko, niewzburzona, idealnie gładka tafla jeziora, mnóstwo gwiazd na niebie i Ty obok. Tęsknię za ciepłymi wieczornymi spacerami, mam dość tej zimy. Czekam aż wszystko znowu wzbudzi się do życia, w tym i ja. Kiedy czuć zapach kwitnących kwiatów i drzew, świeci słońca to jakoś wszystko odrazu lepiej się układa. Nie jest źle, jest dobrze...ale może być jeszcze lepiej. Ostatniego lata nie wspominam dobrze, to nie były wymarzone 3 miesiące i nie było Ciebie obok, przede wszystkim Ciebie. Mogę znieść nawet najgorszą pracę, setki kilometrów od domu ale muszę mieć Twoją osobę przy sobie. I chcę mieć zawsze. 
Czasami myślę co będzie za kilka lat, czy nadal będziesz obok, to chyba moje największe marzenie jakie miałam do tej pory w życiu. Pragnę budzić się przy Tobie codziennie, opychać się słodyczami, oglądać głupie seriale, widzieć Twój uśmiech na twarzy, zniosę nawet gilgotanie, jeździć z Tobą na długie rowerowe wycieczki nawet jeśli zabraknie mi już siły, oglądać wschody i zachody, leżeć na toruńskich ruinach i oglądać nocą całą panoramę, kochać Cię i wkurzać, bo tak bardzo lubię to robić, czekać na Ciebie zawsze z utęsknieniem, wyjechać na naszą wymarzoną wycieczkę do Włoch, spać w namiocie, kochać się na plaży i zawsze być przy Tobie sobą, wspierać Cię w danych momentach, grać w kręgle, pić wina nad Wisłą...mogłabym wymienić tego mnóstwo, czuję, że może zabraknąć życia żebym w pełni wykorzystała swoją miłość do Ciebie, ale będę wyciskać z tego tyle i będę w stanie. 

Mam swój prywatny raj. Tylko mój.

środa, 20 lutego 2013

jestem

Lubię to miejsce. Lubię tu wracać.
Minął prawie rok...jezu, dopiero zaglądając tutaj dzisiaj zdałam sobie sprawę jak wiele w moim życiu się zmieniło od ostatniego wpisu. 
Co to jest rok... porównaniu do tych 20 które już przeżyłam? Dla mnie bardzo dużo.
W tym czasie zdążyłam poznać najcudowniejszego człowieka na ziemi i przeżyć z nim rok. Nigdy nie przypuszczałam, że pokocham kogoś tak mocno i, że ktoś tak mocno pokocha mnie. Że będę potrafiła spędzać z kimś 24 godziny na dobę i czuć się dziwnie kiedy nie będę widziała Cię chociaż jeden dzień. Że nigdy nie będę miała dość, że będę mogła być w 100 procentach być przy nim sobą i, że gdy zrobię coś głupiego, złego to i tak to zaakceptujesz. Że będziesz przy mnie gdy jest dobrze, ale też wtedy gdy jest bardzo źle. Że będziesz przy mnie zawsze gdy Cię potrzebuję. Czuję, że łączy nas coś wyjątkowego. Na pewno tak jest...to takie zabawne kiedy piszemy do siebie jednocześnie, kiedy siedzę w domu i myślę, że fajnie byłoby gdybyś zrobił mi niespodziankę i przyjechał niespodziewanie a Ty w przeciągu godziny pojawiasz się w moich drzwiach. Pamiętam jak nie byłam pewna czy tego chcę, pamiętam jak o mnie walczyłeś i dziękuje Ci z całego serca, że się nie poddałeś, bo nie darowałabym sobie gdybym straciła kogoś takiego jak Ty. Mogłabym napisać wiele...ale tak naprawdę żadne słowa nie wyrażą tego co naprawdę czuję.
Zdążyłam wyjechać nad cholerne morze na ponad 3 miesiące i umierać z tęsknoty do Ciebie każde dnia. I tylko czekać na te 2 dni z Tobą raz w miesiącu. Pamiętam jak straszne było kiedy dopiero co pojawiałeś się obok i znowu znikałeś. Kiedy biegłam przez parę peronów żeby znowu rzucić Ci się na szyję. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, myliłam się. Ale przez te 3 miesiące tam dużo się nauczyłam, doceniłam jak wiele mam.
Zdążyłam rzucić studia. Postawić się wszystkim, którzy nie akceptowali moich decyzji i walczyć o swoje racje. Teraz wiem, że podjęłam najlepszą decyzję w życiu jaką kiedykolwiek mogłam. Ale zdążyłam też zacząć nowe studia i poczuć, że w końcu robię coś z sensem. 




Chyba nigdy nie pisałam tu tak pozytywnie. 
W końcu czuję, że żyję.

sobota, 25 lutego 2012

come back

Jest jasno i bezpiecznie. Wszędzie widzę ludzi, którzy albo się uśmiechają albo patrzą na mnie z taką wrogością, że najchętniej wzięłabym ich za głowy i wyrzuciła z mojego życia raz na zawsze. Nie potrzebuję ich. Szczęście jest trudne. Właściwie nie wiem czy to szczęście. Zbyt wiele rzeczy dzieję się w zbyt szybkim tępie. Usta zbyt często zaprzeczają sercu. Nienawidzę momentu kiedy nie potrafię określić co tak naprawdę czuję. Tęsknie za jedną osobą, jednocześnie będąc szczęśliwa (chyba) z inną. Wybacz mi egoizm i maski, które czasami zakładam z przyzwyczajenia. Nie patrz na mnie, bo nie pomagasz. Rzeczywistość nie istnieje, puszczają mi hamulce. Myślę jasno, choć chyba nie myślę wcale. I czuję, że tak powinno być. Przecież nigdy nie można popełnić tego samego błędu dwa razy...za drugim razem to nie będzie błąd tylko nasz własny wybór. Jesteś moim osobistym błędem.

Istnieję bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy nie czułam się tak żywa i tak martwa zarazem. Jest rozdarta wewnętrznie, jak nigdy.
Wróciłam...chyba.


czwartek, 1 września 2011

tu i teraz

Kolejny raz okrywam nagość swego ciała tylko płaszczem pragnień. Czuję jak spływają po mnie sekundy, minuty, całe godziny. Każda z chwil przesycona jest powiewem myśli. Wszystkie słowa kłębiące się w mojej głowie stąpają delikatnie gdzieś obok Ciebie. Jest dobrze i jest źle...ignoruję źle, żyje dobrze. Zamykam oczy. Znów jesteś, bardziej niż kiedykolwiek. Wreszcie to czuję.

Jesteś tylko tym, co potrafisz poczuć. Posiadasz tyle, ile umiesz dostrzec.
Miej permanentnie rozpostarty umysł...